czwartek, 11 kwietnia 2013

Z Liam'em...

Byłaś ze swoim chłopakiem na zakupach. Twoim chłopakiem to znaczy wrednym, zachłannym, agresywnym i chamskim gościem, który nie szanował nikogo, a już w szczególności ciebie. Szliście... Szłaś za nim po cichu między straganami. Stanęłaś i kupowałaś jakieś warzywa na obiad. Jednak gdy trzeba było zapłacić okazało się, że brakuje ci funta. Poprosiłaś swojego chłopaka o monetę. Jednak jego reakcja była taka sama jak zawsze. Zaczął się wydzierać, że niby jakim prawem ty go prosisz o pieniądze, po chwili zaczął cię tłuc. Sprzedawczyni, że sama by sobie bała się z nim poradzić, zadzwoniła tylko po policje i czekała. Usiadłaś na ziemi i zakryłaś lepką od łez twarz dłońmi. Nagle już nie czułaś jego wielkich rąk i bólu, który ci zadawał. Pomyślałaś 'Czy to już koniec? Już nie będę musiała przez niego cierpieć?'
Ale przecież słyszałaś wszystko dookoła... Jego krzyki, a właściwie to jak się z kimś kłócił. Zaraz syrenę policyjną i pisk opon odjeżdżającego radiowozu.Ktoś usiadł koło ciebie i cię przytulił. Ciepłe i miękkie dłonie odgarnęły włosy z twojej twarzy. Próbował cię uspokoić. Otworzyłaś oczy i przez łzy zobaczyłaś rozmazanego bruneta, nawet przystojnego.
T: Dziękuję. - powiedziałaś lekko się jąkając. Mówienie przez płacz wcale nie jest proste.
L: Nie ma za co. A tak w ogóle to Liam jestem...
T: [T.I.] -zarumieniłaś się.
Wstał i pomógł wstać i tobie
L: Ładnie ci w czerwonym. -wyszczerzył się.
T: Zależy o jaki ci, yyy... Panu czerwony chodzi. Bo krew raczej mi nie pasuje...
L: No nie... Na pan to trzeba mieć wygląd i pieniądze, a ja wyglądam jak jakiś kasztan.
Rozśmieszyło cię to.
T: Właściwie porównując mnie do... ciebie to...
L: I tak wyglądasz lepiej.
Uśmiechnęłaś się i znowu zarumieniłaś.
L: Mieszkam niedaleko, więc może chodź do mnie to opatrzymy ci wszyscy te rany.
T: Wszyscy? - spytałaś gdy już ruszyliście.
L: Oh... Bo ja mieszkam z czterema kolegami, więc...
T: Może to pytanie jest nie na miejscu, ale... Ale, Jakiej, hmm...
L: Orientacji jestem? - wtrącił.
T: Przepraszam, nie powinnam pytać...
L: Nie no spokojnie. A więc nie jestem, ani homo ani bi...
T: Uff...- odetchnęłaś z ulgą nie wiedząc czemu.
L: A co? - poruszył zabawnie brwiami.
T: Nic!!!- Zaczerwieniłaś się teraz już naprawdę mocno.
L: No cóż to tutaj.- powiedział stając przy furtce wielkiej posesji z wielkim domem.
Stanęłaś jak wryta i nie wiedziałaś co zrobić.
T: Niezła chata...
L: E tam, uwierz widziałem lepsze...
Złapał cię za rękę, co przyprawiło cię o miły dreszcz, wszedł z tobą na posesję. Zaraz wylazł Harry i gdy tylko Liam was sobie przedstawił, ten próbował cię adorować. Nic nowego... Ale Liam go co chwilę odpychał. W domu byliście tylko wy troje. w końcu Hazza poszedł gdzieś na miasto.  Siedzieliście na kanapie.
L: Czyli jesteśmy sami?
T: Wydaje mi się, że tak...
L: To głupie, bo właściwie to cię nie znam... Ale...
T: Tak...?
Bałaś się tego trochę, ale wiedziałaś co powie.
L: Bez sensu...
T: Dlaczego?
Liam w końcu spojrzał ci prosto w oczy. I nagle cię pocałował. Najpierw powoli. Odsunął się.
L: Przepraszam...
T: Za co?
Uśmiechnął się. Podniósł twój podbródek i dotknął lekko twoich ust. Potem zaczął cię całować jak na faceta z marzeń przystało... ;P
____________________________________________________________________________________________________________
Tsa... Ale suchar.. gorszego chyba nie mogłam wymyślić...  Boże... Nie no serio co to the f*ck jest???
Sorry, że taki bez sensu, płytki, denny i właściwie taki jak każdy... Ale nm weny. Kiedyś się lepsze pisało...
Szczerze, to sie zawiodłam... myślałam, ze będzie więcej komentarzy... A tu lipa... Ej no weźcie... Serio komentujcie, bo ja nie wiem, czy mam to wgl pisać. Potrzebuje krytyki. Tylko ma nadzieje, że nie jest, aż tak złe, że będą same hejty... Tak zcy inaczej... kocham was. I comment pleaseeee.... Pliiiiiiiiiiiiiisssssssss...
I jeszcze kakałka na dobranoc ;**** :)

~Harrrrrroldowa;*
tt: @Wife_of_Styles
stronka na fb: https://www.facebook.com/Darcy.Harriet.Styles.Love

1 komentarz: